17 OCT 2024 - Welcome Back to TorrentFunk! Get your pirate hat back out. Streaming is dying and torrents are the new trend. Account Registration works again and so do Torrent Uploads. We invite you all to start uploading torrents again!
TORRENT DETAILS
Riverside - Eye Of The Soundscape (2016) [WMA Lossless] [Fallen Angel]
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
Są na świecie płyty, o których nie śniło się młodym klerykom...
Eye Of The Soundscape to na swój sposób wyjątkowy album Riverside. I to pod wieloma względami. Bo to pierwsza w historii zespołu płyta instrumentalna, do tego jakże odmienna od progresywno rockowej stylistyki, z którą formacja jest kojarzona. No i ma jeszcze wyjątkowy kontekst – ukazała się w roku, w którym zmarł jeden z filarów grupy, Piotr Grudziński. Tym samym, jest ostatnią, na której pojawiają się jego premierowo nagrane dźwięki. I choć jest ona w całości dedykowany właśnie jemu, warto pamiętać, że fakt ukazania się w tym czasie Eye Of The Soundscape nie ma wiele wspólnego z tym tak bolesnym i tragicznym dla formacji wydarzeniem.
Bowiem pracę nad krążkiem muzycy rozpoczęli w pełnym składzie jeszcze na początku tego roku a sam pomysł na jego powstanie dojrzewał znacznie wcześniej. Można wręcz powiedzieć, że czasów najstarszej tu kompozycji, Rapid Eye Movement. Ta - choć tytułowa rzecz - nie trafiła na podstawową edycję regularnego krążka i pomieszczona została na dodatkowym dysku edycji dwupłytowej. A potem… jakoś to się wszystko rozwinęło. Do albumu Shrine of New Generation Slaves muzycy dodali dysk z dwiema częściami Night Session, a do krążka Love, Fear and the Time Machine CD zatytułowane Day Session z pięcioma premierowymi utworami.
I to te wszystkie rzeczy stanowią lwią część tej dwupłytowej instrumentalnej kompilacji. Jednak nie one stanowią o szczególnej atrakcyjności wydawnictwa. O nim decydują w pełni premierowe kompozycje trwające łącznie ponad 30 minut! I choćby to wpływa na to, iż nie jest to kompilacja mająca na celu wyciągnięcie grosza od fana w trudnym dla zespołu okresie wyciszenia. Tym bardziej, że pozostałe znane już wcześniej numery nie docierały do wszystkich odbiorców. Tym sposobem bardziej zaangażowani w gromadzenie dyskografii Riverside i ci mniej wnikliwi, mają wszystko na jednej tacy, a w zasadzie na dwóch dyskach.
No właśnie, przyjrzyjmy się tej instrumentalnej odsłonie warszawskiego zespołu. Widać, że całość została gruntownie przemyślana pod kątem stworzenia dzieła spójnego i jednorodnego. Stąd wymieszanie kompozycji i brak, z pozoru czegoś bardzo ewidentnego, czyli prostego podziału na stare rzeczy na jednym dysku i premierowe na drugim. Dla tej spójności - tym razem brzmieniowej - dwa najstarsze utwory (Rapid Eye Movement i Rainbow Trip) zyskały nowy miks.
Instrumentalne granie Riverside, choć w pewnej mierze utrzymane w duchu klasycznego i tradycyjnego elektronicznego rocka, ma swój indywidualny szlif. I nie chodzi tu tylko o to, że jest w tym sporo progresywnej elektroniki i ambientu, ale przede wszystkim o to, że owa dosyć zimna i z pozoru bezduszna elektronika uzupełniana jest, a może wręcz napędzana, graniem bardziej organicznym, klasycznymi rockowymi instrumentami (choć brak żywych bębnów Kozieradzkiego, które pojawiają się li tylko w ostatniej części Rapid Eye Movement). Dowodem na to są choćby Shine i Rapid Eye Movement, albo wreszcie Night Session – Part Two, w którym królują partie saksofonu autorstwa Marcina Odyńca. Ponadto cechą wspólną większości kompozycji jest ich transowość, przestrzenność i pewna ilustracyjność.
Słów kilka o premierowych utworach? Proszę bardzo. Where The River Flows z początku czerpie jakby z Gabrielowego Passion, z czasem jednak wpada w rytmiczny trans „skażony” wszakże pewną industrialnością. Z kolei Shine, wybrany na promujący singiel (i dobrze), ma oprócz szorstkości, brudu i ekspansywnego basu Dudy, dużo nośności i przebojowości w stylu mrocznego 02 Panic Room. Sleepwalkers natomiast w pierwszej części zawiera chyba najbardziej oniryczne dźwięki na albumie. No i wreszcie kompozycja tytułowa. Ostatnia nagrana przez Piotra. I już przez to szczególna. Ascetyczna, bez rytmu, ale też bez Mariusza Dudy, dominującego wszak instrumentalnie na całym albumie. W sam raz do zamyślenia.
Bardzo dobre wydawnictwo pokazujące zespół poszukujący i starający się badać inne muzyczne terytoria. Do tego… raczej o bardzo optymistycznym wydźwięku. Jeszcze nigdy chyba szata graficzna ich albumu nie była tak pełna jasności i kolorów.
Mariusz Danielak
CD 1:
1. Where The River Flows (10:53)
2. Shine (4:09)
3. Rapid Eye Movement (2016 mix) (12:40)
4. Night Session - Part One (10:40)
5. Night Session - Part Two (11:35)