17 OCT 2024 - Welcome Back to TorrentFunk! Get your pirate hat back out. Streaming is dying and torrents are the new trend. Account Registration works again and so do Torrent Uploads. We invite you all to start uploading torrents again!
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
Są na świecie płyty, o których nie śniło się młodym klerykom...
Był rok 1982 kiedy Judas Priest, dokładnie dwa lata po wydaniu fenomenalnego "British Steel", po raz kolejny wstrząsnęli światem metalu. Rok wcześniej kiedy na półkach pojawił się "Point of Entry", wielu twierdziło, że sukces artystyczny brytyjskiej stali jest nie do przeskoczenia, bardzo się mylili...
Zespół po niezwykle udanym tournee, promującym "Point of Entry", przygotowywał nową produkcję z niezwykłą starannością, miał do dyspozycji jedno z najnowocześniejszych studiów nagraniowych na świecie... Dodatkowo materiał przed wydaniem został jeszcze dopracowany na Florydzie, by wreszcie w 1982 roku ujrzeć światło dzienne. Efekt był porażający, "Screaming for Vengeance" praktycznie z miejsca stał się złotą, a później platynową płytą, ale co najważniejsze - Judasi potwierdzili, że miano Bogów Metalu nie jest ani troszeczkę przesadzone.
Album otwiera instrumentalny, potężny "The Hellion", utwór który jest naładowany taką dawką energii, że mógłby nią obdzielić ze dwadzieścia płyt Piaska, a i tak pewnie starczyłoby jeszcze dla Kasi Kowalskiej... Ale to nie jest ważne, bo za chwilę rozpoczyna się riff utworu, który stał się największym judasowskim klasykiem wszystkich czasów.. To "Electric Eye". Riffy są ultraciężkie, perkusja wbija w glebę, Halford śpiewa pięcioma różnymi barwami głosu. Drugi refren i solo Tiptona - naładowane energią, magiczne. Gitara gada... masakra... Dotrwałem do końca, jeszcze raz? Nieee, bo już kanonada bębnów i "Riding on the Wind", Halford zmienił głos, jest bardziej dynamicznie. W środku dialog gitarzystów, jak zwykle wspaniały, pamiętam że kiedyś ten song "siedział" na liście przebojów "trójki". Co to były za czasy... Chyba też Peter z Vader wspominał, że gdy po raz pierwszy usłyszał "Riding on the Wind", to usiadł z wrażenia. Dobrze, że właśnie siedzę... "Bloodstone" z gitarowym intrem Tiptona. Kiedyś wspominał, że ilekroć je gra, ma ciarki na plecach. Spróbowałem, faktycznie... ale jak słucham, wcale nie jest ich mniej. Piosnka się rozwija, jest bardzo ciężko, kapitalnie śpiewa Halford, w środku świetna solówka Downinga, na końcu trochę wah-wah. "Take these Chains" trochę zmienia styl, wciąż jest jak w piekle, ale jakby trochę bardziej melodyjnie, jak dla mnie ta piosenka przechodzi bez echa, choć trzyma poziom. "Pain and Pleasure" powoduje, że znów mocniej bije mi serce, znów jest powoli, ale strasznie energetycznie, Holland gra fenomenalnie, riffy wprost wbijają w ziemię, niesamowity power. Wreszcie nadchodzi utwór tytułowy, jak na tamte czasy jest gorzej niż w piekle, riffy niezwykle nowoczesne i ekstremalnie ciężkie, Halford wykrzykuje kolejne zwrotki tekstu, a w refrenach daje pOPIS możliwości wokalnych. Totalna produkcja, brzmienie zabija, a gitarzyści niszczą wszystko po drodze. Trwa to chyba ponad pięć minut, pięć minut najwspanialszego metalu na świecie, metalu przy którym można szaleć do upadłego. Nie ma chwili wytchnienia - "You've Got Another Thing Comin'" to absolutny hit! Do dziś w Stanach wiele stacji radiowych gra tę piosenkę, więc nie muszę wam mówić, co się działo po premierze... Mechaniczne riffy i sekcja, do tego Halford śpiewający o tym, że nie ma zamiaru przespać swego życia. Oj, chce się przy żyć. Dalej jest "Fever", początek balladowy, ale to tylko maska, dalej jest już wspaniały, ciężki metal ze świetną solówką, po której Rob wypruwa swoje gardło. Chwila przerwy i zaczyna się "Devil's Child". Porywające riffy i fenomenalnie grający Dave Holland. Tak, tak, nigdy nie był to może perkusista, który lubił szpanować swoją techniką, ale pomysły miał genialne, a umiejętności też. Po solówce Halford powtarza patent z "Fever" i śpiewa, jakby połknął żyletki.
Kończy się płyta, zaczynają się bonusy. "Prisoner of Your Eyes" to utwór nagrany gdzieś koło "Turbo" (1986), czemu nie trafił na tamtą płytą, pozostanie tajemnicą muzyków i producenta, bo to utwór o niebo lepszy niż np. "Private Property". To taka metalowa balladka o miłości z ekspresyjnym śpiewem Roba i solówkami o jakich większość gitarzystów może tylko śnić. Na deser jeszcze raz "Devil's Child" - z koncertu w Memphis z 1982 roku, notabene ta sama, która pojawiła się na kasecie VHS "Live in Memphis" (nazwa bootlegu "Metal Gods Live in Memphis 1982"... i pozamiatane...
"Screaming for Vengeance" utorował drogę Judas Priest do oszałamiającej kariery w Stanach, tournee promujące tę płytę odniosło niesamowity sukces, chłopaki koncertowali praktycznie dzień w dzień na arenach wypełnionych przez dwadzieścia, trzydzieści i więcej tysięcy fanów. Jak wielki był wówczas Judas Priest niech świadczy fakt, że zostali zaproszeni na US Festival (California Hills), gdzie dali koncert dla ponad 300 000 osób. Ale pamiętajmy, że sukces nie przyszedł sam, był poparty ciężką pracą muzyków, której efektem był album uważany przez wielu za jedno ze szczytowych osiągnięć Judas Priest i heavy metalu. Dla mnie ta płyta jest równie wielka dziś, jak była kilkanaście lat temu, gdy mogłem ją po raz pierwszy usłyszeć. I uważam, że wstyd tego albumu po prostu nie mieć, bo to jest ewangelia heavy metalu.
Tyberiusz Słodkiewicz
1. The Hellion 0:41
2. Electric Eye 3:38
3. Riding On The Wind 3:06
4.Bloodstone 3:49
5. (Take These) Chains (Written-By – R. Halligan Jr.) 3:03
6. Pain And Pleasure 4:14
7. Screaming For Vengeance 4:43
8. You've Got Another Thing Comin' 5:05
9. Fever 5:18
10. Devil's Child 4:40
Bonus Tracks:
11. Prisoner Of Your Eyes
12. Devil's Child (Live)
Lead Guitar – Glenn Tipton, K. K. Downing
Lead Vocals – Rob Halford
Drums – Dave Holland
Bass Guitar – Ian Hill